Dlaczego?
Żyjemy w czasach, w których dużo łatwiej wyobrazić sobie tydzień bez alkoholu czy papierosów, niż tydzień bez mediów społecznościowych. Wynaleźliśmy nową używkę, która oczywiście jest wspaniała. I mówię to zupełnie serio, bez ironii. Dzięki mediom społecznościowym możemy poznawać niesamowitych ludzi z całego świata oraz rozwijać się i inspirować na niespotykaną dotąd skalę. Podobnie jednak jak inne używki, ma też swoje minusy. Kawa też jest wspaniała i zdrowa, ale jej nadmiar może wprowadzić nas w stan nerwowości i bezsenność. O problemach związanych z nadużywaniem alkoholu, papierosów, hazardu czy narkotyków chyba zbyt dużo pisać nie muszę, prawda?
Problem polega na tym, że dopiero od niedawna dostrzegamy z jaką skalą potencjalnego uzależnienia się borykamy. Przecież jeszcze kilka lat temu, biorąc telefon taty, mogłem ekscytować się co najwyżej nowym rekordem w grze w węża. Jednak niemal niepostrzeżenie, z dnia na dzień, to małe urządzenie z kilkoma prostymi grami na krzyż zmieniło się w wiecznie dzwoniące i krzyczące o uwagę urządzenia. Niektórzy rodzice nie zdążyli do dziś zdać sobie sprawy z tego z czym mamy do czynienia. Uczymy dzieci, że powinny unikać papierosów i narkotyków, jednocześnie wciskając im przed nos coś być może jeszcze gorszego. Tak wielu dorosłych nie potrafi poradzić sobie z kontrolowaniem tych urządzeń, jak mają więc zrobić to najmłodsi?
Dziś jednak nie do końca o tym, a być może nie tylko o tym. Dziś chciałbym opisać dla Was kilka refleksji, które naszły mnie podczas mojego urlopu, podczas którego na równe 7 dni, a więc prawie 170 godzin, odciąłem się zupełnie od mediów społecznościowych. Możecie pomyśleć „phi, też mi wyczyn, odłożył telefon”. I wiecie co? Nachodzi mnie ta sama myśl, kiedy piszę do Was te słowa. To nieco żałosne, że kilka dni bez telefonu w ręce są dziś powodem do podziwu. Jednak prawda jest taka, że jest to większe wyzwanie, niż wielu się wydaje. Głównie ze względu na niewinność tej całej sytuacji. „Ah, dobra, tylko zerknę na X i wyłączam”, a później budzisz się po dwóch godzinach nie mając pojęcia jak trafiłeś na stronę, którą obecnie czytasz. Tak to działa. Tak to musi działać, gdyż najtęższe umysły siedzą każdego dnia myśląc nad tym jak sprawić, byśmy jeszcze bardziej potrzebowali przebywać na ich stronach. I jeśli ktoś myśli, że ma nad tym kontrolę, to jest po prostu naiwny.
Tryb samolotowy.
Nie łudź się. Możesz wmawiać sobie do woli, że masz nad tym kontrolę, „powiadomienia mogą sobie brzęczeć, mnie to nie rusza”. Pewnie. A później zabieram telefon do toalety, żeby nadrobić. Wbrew sobie, wiedząc, jak jest to żałosne. Ale nie da się inaczej. Kiedy już sygnał dźwiękowy, świetlny i wibracyjny dotrą do Twojego ciała, dopamina zaczyna szczytować. Z nią nie ma żartów.
Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest „usunąć z domu alkohol” i wyłączyć jakiekolwiek powiadomienia poprzez odcięcie się od sieci. Nie ma dzwonków, nie ma światełek, nie ma wibracji – dopamina może trochę odpocząć. Układ nerwowy też.
Podjąłem tę decyzję z jednej prostej przyczyny – chciałem na tym urlopie naprawdę odpocząć. Wielu osobom wydaje się, że odpoczywają, gdy przeglądają media społecznościowe, „chwila odpoczynku” to tymczasem bombardowanie swojego układu nerwowego nowymi dawkami informacji i domapiny. Ostatecznie zwykle bilans ten staje się minusowy, a więc jesteśmy jeszcze bardziej zmęczeni. Ja chciałem tego uniknąć, chciałem na pierwszym od lat urlopie wypocząć. Chciałem, aby mój układ nerwowy pierwszy raz od dawna naprawdę odpoczął. Udało się.
Low dopamine syndrome.
Konsekwencją ciągłego używania tego typu urządzeń jest tzw. low dopaminę syndrome. Ogólnie rzecz biorąc, osoby z niskim poziomem dopaminy są bardziej narażone na różnego rodzaju uzależnienia. Znacznie łatwiej jest stać im się „holikami”. Kiedy masz mało dopaminy w swoim życiu nie masz z niego zbyt dużo radości. Nie masz też ochoty zmieniać zbyt wiele w około siebie. Jest jak jest. Smutno i szaro, ale jest. Jedynymi rzeczami, które dają Ci chwilową gratyfikację są te powodujące szybki pik dopaminy. Alkohol, narkotyki, hazard, porno, media społecznościowe. Jednak ciągła stymulacja krótkimi i intensywnymi wyrzutami dopaminy powoduje, że na dłuższą metę jesteś z tego hormonu całkowicie wypłukany. Tkwisz nieszczęśliwy w swoim niezadowoleniu. Może nawet pojawi się frustracja czy agresja. Nie zmieni to jednak nic. Nie ma szans, byś wstał z fotela i zaczął zmieniać świat. Bez dopaminy jest to niemożliwe.
Dziś niespotykana dotąd liczba osób boryka się z syndromem niskiej dopaminy. Oczywiście szczególnie najmłodsi, których nieukształtowane układy nerwowe są jeszcze bardziej podatne na różnego rodzaju uzależnienia. Dlatego z przerażeniem obserwuje rodziców wtykających najmłodszym tablet w dłonie, by mieć chwilę spokoju, albo stawiających ekran przed nosem by dziecko coś zjadło. Prawda jest taka, że skutków tego wszystkiego jeszcze nie znamy. Pokolenie, które ma dziś tak wiele chorób cywilizacyjnych dorastało w bardzo dobrym środowisku, w przeciwieństwie do dzisiejszej młodzieży. Skutki tego wszystkiego poznamy dopiero za wiele lat, chociaż już dziś możemy zauważyć wzrost różnego rodzaju poważnych chorób u najmłodszych. I nie jest to przypadek.
Chcesz odpocząć? Wyłącz telefon i pójdź na spacer. Chcesz spędzić rodzinny weekend? Nie zabieraj ze sobą telefonu. Chcesz w końcu wypocząć na wakacjach? Włącz telefon w tryb samolotowy. Bez wymówek, że tylko coś sprawdzisz, tylko będziesz dostępny dla tej jednej osoby. To tak po prostu nie działa. Nie było mnie przez kilka dni, mam na głowie wiele obowiązku. Nic jednak nie wybuchło, nic się nie spaliło. Polecam spróbować. Na początek chociaż niedziela. To już będzie dużo.
Low dopaminy syndrome jest związany m.in. z tak dużą liczbą depresji w dzisiejszych czasach, również u najmłodszych. Jeśli nie masz dopaminy, nie masz siły ani chęci, by robić rzeczy wielkie. Jednak bez nich człowiek usycha niczym kwiat bez wody. Jako ludzie jesteśmy stworzeni do robienia rzeczy wielkich – potrzebujemy jednak do tego dopaminy. Bez niej jesteśmy skazani na szarość, na brak zadowolenia z samego siebie, na niezadowolenie z własnego życia, z własnej sytuacji. Na frustrację. Przeglądanie wciąż social medów, wpadając w tę dziurę coraz głębiej i głębiej.
Interesuje Cię temat wpływu czynników środowiskowych na zdrowie? Sprawdź inne artykuły z sekcji “styl życia”!
Mój post.
1000 stron przeczytanych książek, średnio 13 tysięcy kroków dziennie, sporo przepłyniętych metrów i dużo rozmów z bliską mi osobą. To są statystyki, z których jestem naprawdę zadowolony. Czułem, że moja dopamina nie jest na tym poziomie, na którym być powinna gdy wyjeżdżałem. Wróciłem zwarty i gotowy. Polecam to samo również Tobie.
Media społecznościowe nie są złe. Są narzędziem. Tak, jak młotka nie powinieneś wkładać w rękę dwulatkowi, tak też powinieneś zachować szczególną ostrożność jeśli chodzi o urządzenia z niebieskim ekranem. Jednak nie tylko o dzieci tutaj chodzi. Sprawdź swoją wolę i wyłącz swój telefon. Niedziela dla układu nerwowego i resetu dopaminy. Polecam.